Dla miłośników zwierząt

Słyszeliście o tej akcji? Na pewno. Każda notka na ten temat, w kilkudziesięciu portalach i gazetach w Polsce ma po kilka tysięcy lajków i udostępnień. „Polski oddział Nestlé Purina jest prawdopodobnie pierwszą w Polsce korporacją, która pozwoliła przychodzić do pracy z psem.” „Promowanie zwierząt w miejscu pracy to jedna z naszych firmowych misji. Nie było więc pytania czy to wprowadzimy, ale kiedy.”

Troska o zwierzęta – futrzane, słodkie, nasze – to zawsze budzi pozytywne skojarzenia. Dlatego akcje z udziałem zwierząt tworzą wysoce efektywny segment marketingu wirusowego. Stąd wziął się branżowy żart, że jak chcesz mieć więcej odsłon i lajków (portalu, reklamy, wpisu) w sieci – daj kotka albo pieska – internet zawsze to kupi.

Akcja Nestlé jest więc marketingowym strzałem w dziesiątkę. I z pewnością pomoże zwiększyć wyniki sprzedaży jej karmy dla psów. Być może ma nawet szansę przebić skutecznością znakomitą kampanię viralową sklepu sieci IKEA w Katowicach. Pracownicy wymyślili, by psom z katowickiego schroniska zrobić sesję zdjęciową, a później ich papierowe wizerunki postawić w sklepie, w urządzonych pokojach, by namówić klientów do adopcji psiaków. Akcja cudna. Domy znalazły wszystkie zwierzęta, a sklep – darmową reklamę i świetny PR.

Da się więc pogodzić dobro zwierząt z marketingowym wizerunkiem i pozytywnym zaangażowaniem pracowników. Zwłaszcza, że nawet zażarci wrogowie IKEA nie mogli tu znaleźć związku między jej korporacyjnymi grzechami a losami psów ze schroniska. Ale w przypadku Nestlé mam spore wątpliwości. Nie wątpię, że pracownicy mają frajdę, a marketingowcy i agencja PR zbijają punkty za liczbę publikacji w sieci. Co do sensowności przyprowadzania zwierząt do pracy, nie chcę się wypowiadać, choć wydaje mi się, że nie jest to odpowiednie miejsce dla psów, kotów czy dzieci. Ale mniejsza o to.

Bardziej zastanawia mnie, ile osób wie, że od lat prowadzone są badania nad wpływem karmy typu „fast food” na zachorowalność psów na raka (Nestlé Purina należy właśnie do takiego psiego fast foodu) i że w USA prowadzonych jest kilka procesów sądowych przeciwko firmie. Wytoczonych przez właścicieli psów, które albo zachorowały na nowotwór albo inne choroby. Rada Konsumentów z Hongkongu opublikowała wyniki badań przeprowadzonych na blisko czterdziestu suchych karmach dla zwierząt domowych. Dwadzieścia karm dla psów i dziewiętnaście dla kotów wykazały obecność aflatoksyny B1.

Są to produkty popularnych marek Purina, Hill’s, Kitekat i AvoDerm. Badania ujawniły także inne zanieczyszczenia. Znaleziono melaminę w Solid Gold i Iams oraz kwas cyjanurowy w Purina Pro Plan. Połączenie melaminy i kwasu cyjanurowego tworzy kryształy w nerkach, które prowadzą do niewydolności nerek. Są to substancje, które zatruły tysiące zwierząt domowych w 2007 roku. Sama Nestlé przyznała, że „rakotwórcze aflatoksyny są nieuniknionym naturalnym zanieczyszczeniem” . Badania w Stanach Zjednoczonych pokazują, że prawie każdy pet food na rynku zawiera rakotwórcze aflatoksyny lub inne mikotoksyny związane z pleśnią.

Oczywiście znalezienie bezpośredniego związku między tym, co je pies, a zachorowalnością na nowotwór jest naukowo bardzo ciężkie. Ponieważ spożywanie niewielkich ilości aflatoksyn rozciąga chorobę w dłuższym okresie powodując np. uszkodzenie wątroby, nerek, guzy nowotworowe u bardzo niewielu chorych psów i kotów objawy będą utożsamiane ze zgubnym wpływem mikotoksyn. Oznacza to, że dziesiątki tysięcy przypadków raka, chorób wątroby, nerek mogą być spowodowane przez zakażoną żywność, ale nigdy nie będą z tym faktem wiązane.

Nie ma jednak wątpliwości, że psie fast foody do nowotworów się przyczyniają. Podobnie, jak u ludzi stosowanie dezodorantów z solą aluminium przyczynia się do zwiększenia zachorowalności na raka m.in. piersi. Co nie przeszkadza ich producentom w kontynuowaniu jej używania, bo to najtańszy i najskuteczniejszy sposób na tworzenie perspirantów typu „48 h”. Badania nad nieszkodliwym zamiennikiem byłyby dużo droższe niż organizowanie akcji typu „różowa wstążka”, które mają zwiększać świadomość kobiet na temat nowotworu piersi.

Amerykańscy konsumenci nie dają się już tak łatwo nabrać na rzekomą troskę firm. Nie tylko, gdy chodzi o zdrowie własne, czy zwierząt. W ubiegłym roku grupa klientów Nestlé, kupujących karmę Fancy Feast (to akurat karma dla kotów), oskarżyła koncern o to, że w produkcji wykorzystywana jest praca współczesnych niewolników. Chodzi o współpracę Nestlé z firmą Thai Union, od której koncern kupuje ponad 13 mln kilogramów składników karmy. Firma zleciła własne „śledztwo” w temacie dopiero, gdy już cała prasa o tym trąbiła.

Spokojnie, w Polsce mało kto o tym słyszał. Więc proponuję akcję “Patrzcie, jak nasi pracownicy sami łowią ryby”. Przynęta już chwyciła.

Fot. www.flickr.com/photos/nestle/

Tagged with:     , , , ,